Push-up jeans! Już o nich wspominałam, ale to wynalazek godny indywidualnego potraktowania. Dziewczyny! Wreszcie jest rozwiązanie, na które tyle lat czekałyśmy! Były już push-up biustonosze, pora na push-up jeans! Wreszcie przestaniemy zazdrościć naszym siostrom Afroamerykankom ich pięknych, okrąglutkich i wypiętych pup! To jest rozwiązanie na pozbycie się naszych odwiecznych kompleksów i poczucia niższości w zestawieniu z Barbie! Ma to tylko jedną wadę - czar pryska po zdjęciu jeansów i odbicie w lustrze szybko przywraca nas do rzeczywistości. A do sypialni lepiej wchodzić przy zgaszonym już świetle, gdy ON tam czeka. Jednak ciągle wydaje mi się, że rozwiązania push-up są zdecydowanie rozsądniejsze niż na przykład chirurgiczna ingerencja we własne ciało. Bo oczywiście można pójść śladami gwiazd, takich jak Angelina Jolie, która dla pięknej sylwetki i zdrowia powycinała sobie różne rzeczy. Ponoć wycięła sobie po jednej kości żebrowej z każdej strony, żeby mieć smukłą talię. A dla zdrowia wycięła sobie piersi w ramach prewencji przed rakiem. Tu przychodzi mi taka myśl z bocznego toru - czy ten Brad to w ogóle ją kocha? Moim zdaniem, powinien on w ramach solidarności i wsparcia ukochanej oraz w ramach prewencji przeciw rakowi wyciąć sobie prostatę.
Mniej drastycznym, choć bardzo kosztownym wydaje się być
zabieg wstrzykiwania botoksu. Na ulicach
widzę mnóstwo kobiet w mniej więcej moim wieku i starszych (i młodszych, o
zgrozo!), które powstrzykiwały sobie botoksy do ust... Myślę, no dramat. Myślę
- współczuję wam, wyglądacie jak Kaczory Donaldy, albo raczej Kaczki Daisy...
Kto wam wmówił, że to ładne? A czas i
grawitacja i tak pozostają bezlitosne. I tak się zestarzejecie. I tak wam
obwiśnie i tu i tam w pewnym momencie. A push – up jeansy, czy też push-up biustonosz
zupełnie nie inwazyjnie podtrzyma co trzeba!
Co więcej - czy wiecie, że gdy w wyszukiwarce google wpisze
się botoks to pierwsze hasło jakie się pojawia to „jad kiełbasiany” na
wikipedii? Byłam w szoku. Ciekawe czy lekarze medycyny estetycznej wyjaśniają
swoim pacjentkom i pacjentom (tak, bo okazuje się, że faceci też korzystają z
dobrodziejstw botoksu) czym jest ten „wytwór” i skąd się wziął? Botox jest toksyną! Nazywa się to dokładnie toksyna botulinowa
czyli botulinotoksyna, botulina - jad kiełbasiany, nie inaczej. W skrócie BTX –
pewnie stąd BoToX. Ma ona przeróżne
zastosowania, również lecznicze. Podaje
się ją przy różnych dziwnych schorzeniach (o istnieniu niektórych nie miałam
pojęcia!) na przykład takich jak kurcz powiek, kręcz karku, stopie
końsko-szpotawej, achalazji przełyku, nadmiernej potliwości – toksyna
botulinowa hamuje wytwarzanie potu w gruczołach potowych.
Nie dość, że jad kiełbasiany, to jeszcze broń
biologiczna!... Hm... Tu zaczynam dostrzegać sens takiego zabiegu. Bo może tak
na prawdę to nie chodzi o estetykę, a o poczucie własnego bezpieczeństwa!
Przecież można by to wykorzystać do obrony własnej! Wyobraźmy sobie taką sytuację: podchodzi
koleś i mówi: dawaj portfel! A my go botuliną z pod łuku brwiowego – ciach!
Albo jakiś cwaniaczek doskakuje do okna samochodu i się wydziera: co Pani
parkować nie umie?! – a my do niego: pocałuj mnie w usta! I ściskamy usta niby
do pocałunku, a tu ciach - botulina cwaniaczka po oczach! Nie mówiąc o
rozwiązaniu na skalę militarną. Taka armia kobiet z betuliną w cyckach! Idą na
wroga, odsłaniają cycki – chłopaki po drugiej stronie barykady wymiękają na
taki widok, rzucają broń – wiadomo. A dziewczyny z cycków – trzask, trzask,
botuliną! I po chłopakach. Ordery, chwała, honory.
Tak, to są zdecydowanie argumenty, które przemawiają za
botoksem. Efekt jest na 6 miesięcy. 6 miesięcy poczucia całkowitego
bezpieczeństwa. Koszt – ok. 3 tys. zł jednorazowo. Dobra, zmieniłam zdanie.
Lecę do najbliższego gabinetu medycyny estetycznej. Pa!