Ok dziewczyny...pora spojrzeć prawdzie w oczy.
Jesteśmy po czterdziestce. Co gorsza - co raz bardziej zbliżamy się do
pięćdziesiątki! Gdy patrzymy na swój pesel, te dwie pierwsze cyfry, ignorujemy
je. Nic nie znaczą przecież. To tylko cyfry! W końcu są nawet takie co się
zaczynają 5-tką, albo nawet 4-ką!
To jest ten czas "pomiędzy". Kiedy już nie
jesteś młoda, ale jeszcze nie jesteś stara. Temat tabu...skrzętnie ukrywamy
objawy, które są objawami nieodwracalnego i nieuchronnego procesu starzenia się
(choćby nie wiem ile botoksów i gdzie zaaplikowanych), często ukrywamy je nawet
przed samymi sobą...bo to przecież niemożliwe! Kiedy to się stało?! Czy jest
moment, w którym stwierdzamy: tak jestem gotowa na starość...? Może i tak, ale
na pewno jeszcze nie teraz. I słusznie,
bo "teraz" to jest ten "okres
przejściowy", kiedy nie jestem już młoda, ale jeszcze nie jestem stara - temat
tabu...Jak się w tym odnaleźć? Zaczynamy sobie zadawać pytania: czy w tym
wyglądam już śmiesznie, czy jeszcze mogę sobie na to pozwolić? Chcę to odczarować.
I zacznę od tego, że mam 45 lat i znaczy to tylko tyle, że tyle lat przeżyłam
tu, na ziemi, w tym życiu. I znaczy to tyle, że nie czuję się ani staro ani
młodo. I nie wiem, w którym momencie przestałam się czuć młodo, i czy w ogóle
przestałam się tak czuć. I znaczy to, że nie mam pojęcia czy kiedykolwiek
poczuję się staro, choć pewnie w jakimś momencie nawet dla siebie będę wyglądać
staro...Wiem jedno: chcę czuć się dobrze, zdrowo i pięknie. Zawsze. Bez względu na to co pokazuje mój
pesel. Chcę czuć się godnie.
Dziewczyny, do czego zmierzam? Otóż wyznaczyłam
sobie misję: chcę stworzyć coś w rodzaju poradnika o tym, jak być piękną w
każdym momencie życia. Tzn. tego po czterdziestce. A więc poszukam produktów do
makijażu, sposobów robienia go tak by nam nie uwłaczał, będę opowiadać o kosmetykach, przyjrzę się modzie i
kto wie - może stworzę coś na rodzaj linii dla nas, dziewczyn po czterdziestce
(i w górę tak się będziemy piąć). Bo przecież tak na prawdę wcale nie chcemy
mieć znowu "naście" lat (bosz...jaka byłam głupia wtedy!) Tylko mieć się dobrze
ze sobą dziś, teraz, podobać się sobie dziś teraz. A wiadomo, że nasza kobieca
próżność potrzebuje odpowiednich narzędzi. To się nie zmienia, zmienia się tylko
ich zastosowanie. Ah! Na pewno będę mówić o odżywianiu...i mówię "odżywianiu" a
nie o diecie, bo diety się źle kojarzą. Będę mówić o tym, co powinnyśmy jeść, a
czego nie warto. No cóż, pewne rzeczy w naszym wieku niestety nie są już "dane
od Boga" , a nadwaga to przecież pierwsza rzecz, która nam zaczyna dokuczać i
najbardziej deprymuje.
A więc zabieram się do dzieła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz