piątek, 19 grudnia 2014

Konspiracja przeciw grawitacji

To ONA pierwsza nas zdradza.  Podła!  Eh... Przestaje być elastyczna, zaczyna się marszczyć tu i ówdzie i zwisać beznadziejnie, nie bacząc na estetykę.  Patrzysz w lustro i co? Zawisła nad powieką i tak wisi.  Na stałe już zmarszczyła się w kącikach oczu, że niby to zmarszczki śmiechowe są – tah, śmiechowe!  Skoro te są śmiechowe to dlaczego kąciki ust opadają w dół?! Też powinny układać się do góry jak te śmiechowe! No bo chyba musiałam się dużo naśmiać, żeby te śmiechowe sobie wyrobić. A ta linia, która biegnie od nosa do brody przez policzki – od kiedy taka wyraźna?! Jakieś kuriozalne nawisy i zapadłości wokół brody.  Nie mówiąc o podbródku.  Na szczęście szyja i dekolt jeszcze Ok... ale przecież wiem, że to tylko kwestia czasu. Zdradzi mnie i tam... Podła!
Na brzuch już nawet nie patrzę... ani uda... nie ma na co liczyć. Tylko w łydkach nadzieja!
No i ten jej wiszący nadmiar pod ramieniem – choćby nie wiem jak napinać bicepsy – pod spodem po prostu, beznadziejnie, wisi! Podła...
Na całe szczęście wymyślono puszap bra! A ostatnio nawet puszap dzinsy! Gdyby jeszcze tak wymyślić jakiś puszap na powieki, policzki i inne te beznadziejnie zwisające części ciała, to botoks stał by się zdecydowanie przereklamowany.
Ten histeryczny początek jest wstępem do agitacji konspiracyjnej. Skóra sama w sobie nic nie winna jest, winna jest grawitacja. A z tą nie da się wygrać. Ale można stawiać jej opór!  Przede wszystkim, od jakiegoś czasu już konspiruję przeciw grawitacji  wyznając zasadę, że nie kładę na skórę niczego, co nie jest jadalne (z jednym wyjątkiem – makijaż. Na ten jeszcze nie znalazłam metody, więc tu moją niezłomną zasadę łamię.  Ale o makijażu opowiem innym razem, bo to też swego rodzaju „konspira”).
Nie używam kosmetyków przemysłowych, bo jest w nich mnóstwo całkowicie zbędnych skórze składników, często bardzo szkodliwych. Nawet jeśli w składzie są podane składniki takie jak oliwa z oliwek czy olej jojoba, to procent ich jest tak nie wielki, że właściwie bez znaczenia. To dlatego kosmetyki te ciągle nas zawodzą i wcale nie dają takich efektów jakie obiecują. Na pewno pozbawiają skórę jej własnej odporności i zdolności regeneracyjnej, a portfel – biletów Narodowego Banku Polskiego lub innego Narodowego, w zależności od kraju zamieszkania.
Jako ciekawostkę przytoczę skład kremu przeciwzmarszczkowego znanej i renomowanej firmy:
Aqua, Alcohol Denat., Glycerin, Dimethicone, Pentaerythrityl Tetraethylhexanoate, PEG-20 Stearate, Cetyl Alcohol, Nylon-12, Paraffin, Silica, Kaolin, CI 19140/ZYellow 5, CI 42090/Blue 1, Glyceryl Stearate, Zinc Gluconate, Glycolic Acid, Triethanoloamine, Dimethiconol, Tocopheryl Acetate, Ammonium Polyacryl, Dimethyltauramide, Chlorphenesin, Ascorbyl Glucoside, Capryloyl Salicylic Acid, Tetrasodium EDTA, Butylene Glycol, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylatecrosspolymer, Parfum.
Cena ok. 70,-zł.
Czy na prawdę wszystko to muszę nałożyć na twarz, żeby pozbyć się zmarszczek, lub choćby je wygładzić? Który z tych składników ma bezpośredni wpływ na moje zmarszczki? Jakoś nie przekonuje mnie ani ilość składników, ani, tym bardziej, ich nazwy. Trzeba by przekopać Internet, żeby dowiedzieć się czym każdy z nich jest i co robi.
Skóra to największy organ ciała ludzkiego. Jej powierzchnia to mniej więcej od 1,5 do 2 m2, a grubość od 1,5 do 5mm. Najcieńsza jest na powiekach, a najgrubsza na pięcie. Ten organ spełnia wiele funkcji niezbędnych dla życia człowieka, między innymi bierze udział w magazynowaniu i przemianie materii. Ma niezwykłą zdolność wchłaniania. Wszystko, co wsmarowujemy w skórę bardzo szybko dostaje się do krwiobiegu. Warto więc o nią dbać.  Nie tylko ze względu na konspirację przeciw grawitacji.
A więc ja idę po moje smarowidła do kuchni. Zrobienie kremu zajmuje bardzo niewiele czasu, jest banalnie proste. I dokładnie wiem, co jest w składzie mojego kremu, ile tego jest oraz jak co się nazywa.
Przepis, który proponuję, jest na mój krem „zimowy”. Latem zwykle dodaję masło kakaowe, bo ma doskonałe właściwości ochronne przed promieniowaniem UV. Tym razem nie dodałam też oleju arganowego, bo mi się skończył. Następnym razem.

Oto składniki:
·         Masło Shea nierafinowane bio
·         Masło Cupuacu bio
·         Olej kokosowy nierafinowany bio
·         Olej z dzikiej róży bio
·         Olej z konopi  bio
·         Olej z pestek moreli
·         Oliwa z oliwek
·         Woda demineralizowana


 

     
   
Ilości odmierzam zwykłą łyżeczką do herbaty. 



    
             

Niezbędny nam będzie słoiczek (ja używam takiego po musztardzie), w którym mieszamy najpierw składniki w stanie stałym, czyli Shea, Cupuasu i olej kokosowy.
  







Po jednej łyżeczce każdego z nich wkładam do słoiczka, z wyjątkiem oleju kokosowego - tego biorę zwykle więcej czyli przynajmniej 2 łyżeczki.









 Odstawiam słoiczek na kaloryfer na jakiś czas, aż wszystkie składniki się rozpuszczą.  Latem wstawiam słoiczek z zawartością do miseczki z ciepłą wodą.







 Gdy wszystkie składniki w słoiczku już się rozpuściły i są w stanie płynnym przelewam je do blendera. Miksuję powoli dodając kolejne składniki tj. łyżkę oleju z dzikiej róży, łyżkę oleju z konopi, łyżkę oleju z pestek moreli i 1-2 łyżki oliwy. Ale nie wszystkie na raz tylko powoli, z przerwami. Trochę tak jak się robi majonez.




Na sam koniec dodaję wodę demineralizowaną. W zależności od konsystencji jaką chcę osiągnąć - jedną lub dwie łyżki. Jeśli chcę, by wyszedł mi balsam, czyli bardziej płynna mikstura, dodam więcej wody. Aby otrzymać efekt kremu jedna łyżka wody zdecydowanie wystarcza.




Kiedy całość trochę zgęstnieje i nabierze jednolitej, matowej barwy, wiem, że krem jest gotowy.  Przelewam go wtedy do małego pojemniczka. Takie specjalne słoiczki/pojemniczki można nabyć w sklepach internetowych, lub - co jest bardziej ekonomicznym rozwiązaniem - nie wyrzucać tego po ostatnim przemysłowym kremie zakupionym za dużo pieniążków w sklepie z kosmetykami. Oczywiście konotacja z pojemniczkiem jest negatywna, bo krem - mimo obietnic renomowanej firmy oraz poczynionej inwestycji - jest dużym rozczarowaniem, ale nic to!  W końcu koszt tego opakowania się zamortyzuje, a negatywna konotacja zniknie, bo już po dwóch lub trzech miesiącach używania kremu własnej roboty widać efekty. Na prawdę.

W całym procesie bardzo ważne jest, by używać składników z certyfikatami ekologicznymi. Ważne jest też, by oleje i masła były nierafinowane, z pierwszego tłoczenia na zimno. Wszystkie inne podległy bowiem procesom przetwórczym, w których zostały pozbawione swoich właściwości.  To również z tego powodu kosmetyki przemysłowe nie mają sensu i nic nam nie dają. Są produktami wysoko przetworzonymi, choćby po to, by mogły jak najdłużej stać na półce sklepowej.
Ja taki krem używam na całe ciało, nie tylko na twarz. Doskonale sprawdza się pod makijaż, a skóra na prawdę wygląda o wiele lepiej i nie jest taka wysuszona. Po mniej więcej pół roku zauważyłam, że nie muszę się smarować codziennie, bo moja skóra tego nie wymaga. Jest nawilżona, elastyczna i wygląda zdrowo i ładnie (to nie jest tylko moja opinia, potwierdzają to moje koleżanki!). Nie... zmarszczki nie znikną, nie oszukujmy się. Takie cuda się nie zdarzają poza gabinetami chirurgii kosmetycznej oczywiście. Mnie osobiście na to nie stać bo: po pierwsze - mam tylko jedno ciało, po drugie - mam tylko jedno zdrowie, po trzecie - tylko jedno życie, po czwarte - zbyt szanuję swoją godność,  po piąte - szkoda mi kasy.  Ale oczywiście to bardzo indywidualna decyzja.
Poniżej opisałam właściwości wszystkich składników, których użyłam do tego kremu. Ale możliwości są ogromne! Można szaleć ze składnikami jak się chce i w miarę potrzeb. 

Masło Shea lub inaczej Karite.
Uwielbiam masło Shea. Za równo jego zapach, bardzo subtelny, jak i konsystencję. Jednak samo w sobie jest dość trudne do rozprowadzenia, bo chwilę trwa zanim w dłoniach roztopi się do oleistej konsystencji. Używam go w każdym kremie. Ma właściwości nawilżające i zmiękczające skórę, działa przeciwzmarszczkowo. Ponieważ zawiera kwas cynamonowy działa anty zapalnie oraz chroni skórę przed promieniowaniem UV. Zawiera również witaminy A i E. Jednym słowem - jest genialne dla skóry. Ponoć wygładza i uelastycznia włosy, nadaje im blasku, oraz zapobiega ich wypadaniu. Będę musiała to sprawdzić! A pochodzi z Afryki i jest wytwarzany z nasion drzewa z gatunku masłosz Parka. W Afryce subsaharyjskiej stosuje się je do potraw i używa się do smażenia.

Masło Cupacu
Masło Cupacu (czyt. kupasu) pochodzi zaś z Amazonii. Powstaje w wyniku tłoczenia na zimno nasion drzewa Theobroma Grandiflorum rosnącego w lasach deszczowych, głównie w Peru i Brazylii. Jest jeszcze trudniejsze do rozsmarowania. Jest twarde i topi się w temperaturze ciała człowieka, czyli dość wysokiej. Ja w związku z tym zawsze mieszam je z innymi olejami, wtedy dużo łatwiej rozprowadza się je na skórze. Oprócz wielu wspaniałych właściwości dobrze działających na skórę, warto je dodawać do kremów własnej roboty, bo jest naturalnym stabilizatorem, czyli czymś takim, co powoduje, że składniki się nie rozwarstwiają i krem jest dużo trwalszy, czyli nie zjełczeje zbyt szybko. Ma właściwości nawilżające, łagodzące (zmniejsza zaczerwienienia), wygładzające, zmiękczające oraz rewitalizujące suchą i zniszczoną skórę oraz włosy. Jest zaliczane do naturalnych filtrów promieniochronnych chroniących skórę przed działaniem promieni UVB i opóźniających procesy jej starzenia. Wygładza zmarszczki!

Olej kokosowy
Olej kokosowy. To jest gigant wśród naturalnych olejów i błogosławieństwo dla skóry. Bardzo często używam tylko tego oleju. Jest bardzo przyjazny w konsystencji i cudownie rozsmarowuje się na skórze. O jego właściwościach można by pewnie napisać oddzielnego bloga, ale tym razem postaram się w miarę treściwie o nim opowiedzieć. Oprócz tego, że używam go indywidualnie, to zawsze, ale to zawsze używam go w moich kremach. Cudownie nawilża i wygładza skórę. Wspomaga gojenie się ran, hamuje pojawianie się plam na skórze, działa łagodząco przy chorobach skóry (egzemy), spowalnia starzenie i opóźnia powstawanie zmarszczek. Poza tym jest zbawienny dla włosów. Jako jedyny olej chroni włosy przed utratą protein, dzięki swej specyficznej budowie olej kokosowy jest w stanie wniknąć w strukturę włosa i dokładnie go nawilżyć, dzięki czemu włosy stają się miękkie, lśniące i mocne. Co więcej, wzmacnia cebulki, zapobiegając wypadaniu włosów. Zwiększa ukrwienie skóry i pomaga w walce z łupieżem. Można stosować go jako maseczkę na całą długość włosów (a także skórę) przed myciem, lub nałożyć na same końcówki, aby zapobiec ich rozdwajaniu. 
Olej z dzikiej róży oraz olej z pestek moreli

Nasz kolejny bohater to olej z dzikiej róży, a dokładnie z pestek dzikiej róży. Kolejny gigant!  Oczywiście nawilża skórę i chroni przed utratą wilgoci.  Odżywia i regeneruje - likwiduje nadmierne rogowacenie i łuszczenie naskórka. Znacznie poprawia ukrwienie, jędrność i elastyczność skóry, zmniejsza przebarwienia i bardzo poprawia koloryt skóry. Ja widziałam różnice już po miesiącu.  Wzmacnia odporność skóry, oczywiście cudownie wygładza zmarszczki i opóźnia proces starzenia. Jeśli macie skórę ze skłonnością do pękających naczynek, z rozstępami, cellulitem, z bliznami, oparzeniami i trudno gojącymi się ranami czy z łuszczycą - to jest olej, którego powinnyście używać regularnie. Obok na zdjęciu widzicie olej z pestek moreli. Zawiera witaminę A i E, jest bardzo delikatny i pięknie się wchłania, wygładza zmarszczki oraz ujędrnia skórę.

Olej z konopi

Tym razem użyłam w kremie również oleju z konopi. Ma specyficzny zapach i zielony kolor, który zawdzięcza chlorofilowi. Ten zaś ma właściwości przeciwzapalne i łagodzące. Olej z konopi jest bogaty w witaminy A, E i D. Ma wybitne działanie odżywcze, immunostymulujące, przeciwalergiczne i regeneracyjne. Wpływa korzystnie na strukturę i wygląd skóry, która staje się bardziej elastyczna i uzyskuje ładniejszy koloryt, a wszelkiego typu podrażnienia i chorobowe stany zapalne (łuszczyca, AZS, egzema) ulegają złagodzeniu.

Kwasy tłuszczowe zawarte w oleju koksowym głęboko penetrują i odżywiają skórę, dzięki czemu jest on doskonałym kremem nawilżającym i wygładzającym. W związku z tym powinny po niego sięgnąć posiadaczki cery suchej i odwodnionej. Z kolei antybakteryjne właściwości kwasu laurynowego sprawiają, że olej kokosowy doskonale zwalcza trądzik. By pozbyć się krost,  można wcierać olej w skórę, jak również dodawać go do posiłków zamiast innych tłuszczów roślinnych. Dodatkowo olej kokosowy chroni skórę przed słońcem, gdyż wykazuje to samo działanie, co krem z filtrem SPF 10.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/olej-kokosowy-zastosowanie-w-kuchni-kosmetyce-wlasciwosci-oleju-kokoso_35755.html
Kwasy tłuszczowe zawarte w oleju koksowym głęboko penetrują i odżywiają skórę, dzięki czemu jest on doskonałym kremem nawilżającym i wygładzającym. W związku z tym powinny po niego sięgnąć posiadaczki cery suchej i odwodnionej. Z kolei antybakteryjne właściwości kwasu laurynowego sprawiają, że olej kokosowy doskonale zwalcza trądzik. By pozbyć się krost,  można wcierać olej w skórę, jak również dodawać go do posiłków zamiast innych tłuszczów roślinnych. Dodatkowo olej kokosowy chroni skórę przed słońcem, gdyż wykazuje to samo działanie, co krem z filtrem SPF 10.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/olej-kokosowy-zastosowanie-w-kuchni-kosmetyce-wlasciwosci-oleju-kokoso_35755.html
Kwasy tłuszczowe zawarte w oleju koksowym głęboko penetrują i odżywiają skórę, dzięki czemu jest on doskonałym kremem nawilżającym i wygładzającym. W związku z tym powinny po niego sięgnąć posiadaczki cery suchej i odwodnionej. Z kolei antybakteryjne właściwości kwasu laurynowego sprawiają, że olej kokosowy doskonale zwalcza trądzik. By pozbyć się krost,  można wcierać olej w skórę, jak również dodawać go do posiłków zamiast innych tłuszczów roślinnych. Dodatkowo olej kokosowy chroni skórę przed słońcem, gdyż wykazuje to samo działanie, co krem z filtrem SPF 10.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/olej-kokosowy-zastosowanie-w-kuchni-kosmetyce-wlasciwosci-oleju-kokoso_35755.html
Kwasy tłuszczowe zawarte w oleju koksowym głęboko penetrują i odżywiają skórę, dzięki czemu jest on doskonałym kremem nawilżającym i wygładzającym. W związku z tym powinny po niego sięgnąć posiadaczki cery suchej i odwodnionej. Z kolei antybakteryjne właściwości kwasu laurynowego sprawiają, że olej kokosowy doskonale zwalcza trądzik. By pozbyć się krost,  można wcierać olej w skórę, jak również dodawać go do posiłków zamiast innych tłuszczów roślinnych. Dodatkowo olej kokosowy chroni skórę przed słońcem, gdyż wykazuje to samo działanie, co krem z filtrem SPF 10.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/olej-kokosowy-zastosowanie-w-kuchni-kosmetyce-wlasciwosci-oleju-kokoso_35755.html
Kwasy tłuszczowe zawarte w oleju koksowym głęboko penetrują i odżywiają skórę, dzięki czemu jest on doskonałym kremem nawilżającym i wygładzającym. W związku z tym powinny po niego sięgnąć posiadaczki cery suchej i odwodnionej. Z kolei antybakteryjne właściwości kwasu laurynowego sprawiają, że olej kokosowy doskonale zwalcza trądzik. By pozbyć się krost,  można wcierać olej w skórę, jak również dodawać go do posiłków zamiast innych tłuszczów roślinnych. Dodatkowo olej kokosowy chroni skórę przed słońcem, gdyż wykazuje to samo działanie, co krem z filtrem SPF 10.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/olej-kokosowy-zastosowanie-w-kuchni-kosmetyce-wlasciwosci-oleju-kokoso_35755.html
Kwasy tłuszczowe zawarte w oleju koksowym głęboko penetrują i odżywiają skórę, dzięki czemu jest on doskonałym kremem nawilżającym i wygładzającym. W związku z tym powinny po niego sięgnąć posiadaczki cery suchej i odwodnionej. Z kolei antybakteryjne właściwości kwasu laurynowego sprawiają, że olej kokosowy doskonale zwalcza trądzik. By pozbyć się krost,  można wcierać olej w skórę, jak również dodawać go do posiłków zamiast innych tłuszczów roślinnych. Dodatkowo olej kokosowy chroni skórę przed słońcem, gdyż wykazuje to samo działanie, co krem z filtrem SPF 10.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/olej-kokosowy-zastosowanie-w-kuchni-kosmetyce-wlasciwosci-oleju-kokoso_35755.html
Zawsze, ale to zawsze dodaję do moich kremów oliwę z oliwek. I chyba o niej akurat nie muszę się rozpisywać, przecież wiadomo, że stosowana była od wieków jako wspaniały kosmetyk. Więc tak króciutko tylko, dlaczego jest tak ceniona od zawsze: a mianowicie zawiera cenną witaminę F, czyli jeden ze składników bariery chroniącej skórę przed utratą wilgoci. Dzięki niej odbudowuje płaszcz lipidowy naskórka i w ten sposób przywraca mu naturalną barierę ochronną. Działa na skórę kojąco, wzmacnia jej naturalną odporność, zabezpiecza ją przed odwodnieniem, a także likwiduje szorstkość skóry.

Co istotne - każdy z tych składników może być użyty indywidualnie, nie musi być mieszany z innymi, to po prostu kwestia preferencji oraz potrzeb, a czasami zwykłego lenistwa. Każdy z tych składników jest jadalny i na dokładkę - całkiem smaczny! Wszystkie oleje doskonale sprawdzają się jako dodatek do sałat liściastych, masła zaś - do smażenia. A olej kokosowy ze względu na swoją konsystencję może zastąpić masło na chlebie.

Życzę wam powodzenia w konspiracji!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz