niedziela, 6 grudnia 2015

Niebo nad Mokotowem

 Narodziny tego projektu były wynikiem kilku niebywałych rzeczy. Któregoś dnia zobaczyłam na niebie obrazy mojej przyjaciółki, malarki Magdy Raczko. Były to obrazy z cyklu “Przestrzenie błękitu”. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam… Warszawskie niebo naśladowało obrazy Magdy… Musiałam zrobić zdjęcia, żeby Jej to pokazać.   
I wpadłam w zachwyt: nad moim domem, w samym środku miasta, w dzielnicy Mokotów ktoś pomalował niebo… pędzlami Magdy! Mieszkam na poddaszu, na strychu, więc widok z okna to dachy innych domów i… codziennie inne, niezwykłe Niebo nad Mokotowem. Wtedy zrodziła się myśl, żeby tę niesamowitość utrwalać na fotografii. I robić to regularnie, czasami nawet kilka razy dziennie. Bo w mieście to zupełnie niezwykła niezwykłość. 
I tak od 29 września 2014 fotografuję to moje niebo. Mam już tych zdjęć całe mnóstwo. Ale  jakoś ciągle nie mogłam znaleźć wystarczającej motywacji, aby te zdjęcia pokazać światu. 
Jednak któregoś dnia, moja siostra Monika zaprosiła mnie do swojego projektu o wdzięczności (nie wiem, czy to jest najlepsze określenie oddające intencję tego, co Monika chce przekazać światu). Na początku zabrzmiało to dla mnie banalnie, bo takie to już “zużyte"… Gdzie się człowiek nie obejrzy, tam pełno “trenerów rozwoju osobistego” głoszących objawione prawdy o wdzięczności, i że to właśnie ona jest kluczem do życiowego sukcesu. Bo przecież przestudiowałam bardzo wielu  współczesnych “mędrców” filozofii “pozytywnego myślenia”, znam większość  teorii i zasad działania tzw. prawa przyciągania. Przerobiłam to wszystko już dawno… I mam na ten temat swoją opinię. Tak - jestem sceptykiem i myślę, że to wszytko działa całkiem inaczej. A tu  niespodzianka! - pojawiła się nowa myśl w efekcie tej siostrzanej “indoktrynacji”… Bez względu na to, czy poczucie wdzięczności przełoży się na dobrobyt materialny (bo w gruncie rzeczy do tego sprowadza się cała filozofia dzisiejszych głosicieli powyższych teorii) to jest to uczucie po prostu dobre, które wnosi dużo spokoju i pogody, które czyni człowieka bogatszym, szczęśliwszym - a więc zdrowszym, a więc mądrzejszym. Może nawet lepszym. Nie, nie lepszym od innych. Lepszym niż był do tej pory w kontekście empatii, człowieczeństwa, głębi duchowej. I nic, ale to nic nie kosztuje. I na pewno nie zaszkodzi. Nawet nie potrzeba zbyt wielkiego wysiłku, bo skoro potrafi mnie zachwycić zachód słońca na Mazurach, Karaibach, w Bieszczadach czy innych niezwykłych miejscach na świecie, wywołując wdzięczność za doświadczenie piękna natury, to dlaczego nie mogę spojrzeć w górę i zachwycić się tym, co widzę na co dzień w Warszawie. Wystarczy podnieść głowę… w moim przypadku wystarczy czasem tylko popatrzeć przez okno. 
Zdarza mi się pomyśleć o bezdomnych, gdy sterczę gdzieś na jakimś przystanku tramwajowo - autobusowym (bo takie teraz mamy w Warszawie!)  i jest zimno, albo pada deszcz, albo gdy szaleje wichura za oknem. Zastanawiam się wtedy, jak sobie radzą w takich sytuacjach, gdzie się chowają. Wtedy jakoś tak naturalnie budzi się we mnie to uczucie wdzięczności, że mam ciepły dom, dach nad głową…

W Polsce, w Warszawie, gdy patrzę na ludzkie twarze w tłumie, nie widzę w nich pogody.  Większość ludzi, w każdym przedziale wiekowym ciągle gdzieś pędzi ze zmarszczonymi czołami, a gdy jadą środkami komunikacji miejskiej, najczęściej wpatrują się w swoje smartphony, iphony i inne –phony. Zajęci sobą, swoim wirtualnym światem.  Albo rozmawiają bardzo głośno przez te swoje “phony”, nie zważając na innych wokół siebie, a tym bardziej na niezwykłe niebo nad miastem, nad ich głowami. I tak dowiadujemy się o całej masie spraw, które w ogóle nas nie dotyczą, nie interesują, czasem irytują spraw dotyczących ludzi, których nie znamy i nigdy nie poznamy… Bezpardonowo zawłaszczają i zakłócają wspólną przestrzeń bytowania, nawet jeśli krótkiego - to jednak wspólnego. Nie patrzą w niebo i nie widzą jego codziennej niezwykłości. Nie słyszą, że Warszawskie Metro śpiewa... 

Projekt ten jest więc moim zachwytem nad pięknem codzienności. Jest wdzięcznością za jego subtelną obecność w zwykłym życiu. Niebo w tym projekcie jest oczywiście metaforą. 

Zapraszam do kontemplacji tych zdjęć. A może zaprowadzą Was na wasze własne ścieżki zachwytu nad codziennością. 
Oto link do albumu na FB: 

P.S.
Od strony technicznej: album ten jest cały czas w procesie tworzenia i będę regularnie umieszczać tu nowe zdjęcia. Kiedyś pewnie powstanie o tym moim kawałku Nieba utwór muzyczny - nadam mu taki sam tytuł.  A fotografie będą stanowić videoclip.  


Pierwsze zdjęcia to oczywiście te “pierwsze”, od których wszystko się zaczęło.