sobota, 10 stycznia 2015

Z cyklu "Rozmowy": rozmowa z DS.

Pomyślałam, że blog ten może być okazją, tudzież miejscem, nie tylko na moje przemyślenia na temat życia po czterdziestce, ale również na pokazanie perspektywy innych osób w tej kwestii. Przedstawiam więc mój nowy cykl pod tytułem: "Rozmowy". Będę tu prezentować moje rozmowy z różnymi kobietami w różnym wieku... Zaraz, zaraz - ale może zdarzą się również rozmowy z mężczyznami? Oni też borykają się przecież z różnymi tematami tabu, więc - czemu nie?  Na pewno będzie i poważnie i zupełnie nie poważnie. Jak w życiu. Zapraszam więc do lektury.


Rozmowa z DS

OTG: Podaj dwie pierwsze cyfry swojego nr Pesel. Śmiało i odważnie.

DS: Sześć i dziewięć. Dwie pierwsze cyfry to sześć i dziewięć. Zrobiłam to śmiało i odważnie. Nie miałam z tym problemu. Tak. Urodziłam się w 1969 roku. Podałam, nie bolało, nie kusiło, żeby dodać 10. Ale tak naprawdę to dopiero teraz zaczęłam zastanawiać się co jest ZA owym "sześć i dziewięć". ZA jest miesiąc i dzień urodzenia - to wiedzą wszyscy. A co jest jeszcze dalej? Dalej są cyfry od miejsca 7 do 10, które są oznaczeniem numeru porządkowego wraz z oznaczeniem płci (którą określa dziesiąta cyfra - przedostatnia całego numeru PESEL). Tak więc oprócz roku urodzenia mam też nadany numer porządkowy. No i płeć... Płeć też mam nadaną przez PESEL, bo okazuje się, że cyfry 0, 2, 4, 6, 8 oznaczają płeć żeńską, a cyfry 1, 3, 5, 7, 9 oznaczają płeć męską. A swoją drogą to ciekawe dlaczego my jesteśmy parzyste, a oni nie?
No i ostatnia cyfra numeru - to tzw. liczba kontrolna, która pozwala obliczyć czy numer PESEL został ustalony prawidłowo. Obliczenia tego dokonuje się według prostego wzoru matematycznego, też się go teraz nauczyłam. Nie będę go przytaczać, bo to nudne jest, ale uzyskany wynik powinien być zgodny z naszą ostatnią cyfrą numeru PESEL. No proszę! Proste pytanie/polecenie, prosta odpowiedź a ile się nagadałam!

OTG: Kiedy zauważyłaś, że jesteś po czterdziestce? Był moment paniki?

DS: Ale że kto? Że ja? Ja jestem po czterdziestce? No coś Ty? Cholera! Dopiero teraz zauważyłam!
A poważnie?
Poważnie to było wtedy, gdy odkryłam trzy proste prawdy:
- prawda pierwsza: mam coraz więcej odwagi do spełniania marzeń;
- prawda druga: druga kobieta może być moim sprzymierzeńcem a nie wrogiem;
- prawda trzecia: przestałam oczekiwać, że moje dziecko zostanie geniuszem i besztać je z byle powodu. Wiesz dlaczego? Bo widziałam niejedno dziecko, które kaprysiło, grymasiło, buntowało się i rozrabiało, a jednak wyrosło na rozsądnego, dobrego i miłego człowieka!
Tak... bycie po czterdziestce wnosi dużo spokoju w życie...

OTG: Malujesz się?

DS: Nie nazwałabym tego malowaniem się. Raczej kamuflażem... tuszowaniem...
Doskonale wiem, że nic nie zawróci zmarszczek i staram się zrobić coś z niczego. Czasami nawet z powodzeniem :). Nie, nie buntuję się przeciwko upływającemu czasowi. Raczej zwieram szyki, żeby godzić się ze sobą, światem i czasem.

OTG: Dbasz o linię?

DS: Nieustająco! Poczekaj, pytanie brzmi: Czy dbasz o linię? To odpowiedź powinna brzmieć: Nieustająco próbuję! Efekt - wciąż niezadowalający... Wiem, nie zmienię się już w motyla... ale brak silnej woli jest koszmarny... To tak trochę jak w tym dowcipie:
"- Wiesz co? Stosuję naraz dwie diety.
- Dlaczego?
- Bo po jednej ciągle byłam głodna."
Ale jeśli pytasz o to, czy posiadam świadomość konieczności dbania o linię - to odpowiadam: OCZYWIŚCIE!

OTG: Zrobiłaś sobie „lifting”?

DS: Masz na myśli chirurgiczną korektę twarzy? Nie, nie zrobiłam. I pewnie nigdy nie zrobię. Nie dlatego, że jestem przeciwniczką, ale z trzech prostych powodów:
- po pierwsze - brakuje mi odwagi na dobrowolne poddanie się skalpelowi
- po drugie - pewnie szkoda byłoby mi pieniędzy - wolałabym przeznaczyć je na "inne przyjemności"
- po trzecie - tymi "innymi przyjemnościami" mogą być na przykład zdobycze kosmetologii z wyższej półki.

OTG: Co myślisz o botoksach? (wiesz, że faceci też sobie wstrzykują botoksy?)

DS: Nie oceniam tych, którzy poddają się zabiegom wstrzykiwania botoksu (i mówimy tu o wstrzykiwaniu w gabinetach medycyny estetycznej). Ich sprawa, ich pieniądze, ich samopoczucie. Bez względu na to, czy są kobietami czy mężczyznami. Tak, wiem, że niektórzy mężczyźni lubią botoks. Tak samo jak wiem, że współczesny mężczyzna chodzi też do kosmetyczki na oczyszczanie twarzy, manicure itp. Jakoś nie dziwi ani nie gorszy mnie to. To dobrze, że o siebie dbają, a jeżeli jad kiełbasiany poprawia im samopoczucie - to niech sobie z niego korzystają. Mnie nie przekonuje jednak to, że "wstrzyknięty w okolice zmarszczki botoks blokuje przewodzenie impulsów nerwowych, które wywołują skurcze mięśni twarzy". Jak to? Blokada przewodzenia impulsów nerwowych w mojej twarzy sprawić ma, że będę miała lepsze samopoczucie z powodu młodszego wyglądu? Brak przekonania. Ale to moje zdanie. Podam Ci natomiast MOJE pierwsze skojarzenie(jak w gabinecie psychoterapeutycznym :)) po usłyszeniu słowa botoks: botoks i jego nadmiar - "woskowa", nienaturalna twarz.  Ale może nie wszyscy wiedzą, że botoks czyli toksyna botulinowa stosowana jest między innymi do usuwania nadmiernego napięcia mięśni u dzieci chorych na porażenie mózgowe czy ludzi po udarze mózgu.

OTG: Która część ciała zdradziła Cię pierwsza?

DS: Rozumiem, że pytasz, która część ciała dała mi do zrozumienia, że studniówka to dawno temu już była?
Hmm, dużo ich jest. Tych części ciała.
Ale odpowiem Ci cytatem z filmu pt. "Lejdis":
"Najgorsze jest to, ze ja mam wielką, gigantyczną, mega d...ę. Ona mi się całkowicie wymknęła spod kontroli. Ja mam swoje zachowania motoryczne, a ona ma swoje. Na przykład idę korytarzem a ona mi się szyderczo dynda z tyłu."

OTG: Czy jest coś fajnego w byciu po czterdziestce?

DS: Najlepszą rzeczą w byciu po czterdziestce jest to, że mamy już za sobą większość rozterek:
1) znamy same siebie na tyle dobrze, aby mieć pewność, kim jesteśmy, czego chcemy i od kogo.
2) nie lamentujemy z powodu pierwszej zmarszczki czy pierwszego siwego włosa, bo mamy ich już kilka za sobą
3) wiemy, albo nam się przynajmniej wydaje że wiemy jak eksponować to, co w nas najlepsze i jak tuszować niedociągnięcia matki natury
4) nie przysięgamy już tak łatwo, że tylko ten i na zawsze, a jak już - to wiemy dlaczego

Ta ostatnia myśl, punkt czwarty - warta jest wpisania sobie do kajecika z ulubionymi sentencjami!
Dziękuję Ci za rozmowę.